środa, 16 lutego 2011

L'Artisan - Timbuktu


Timbuktu to mały, wredny oszust. Jak przeczytałam nuty zapachowe, byłam gotowa brać go w ciemno. W nutach głowy mango - tak egzotycznie i oryginalnie. Do tego kardamon- rozgrzewający, pikantny. Wśród nut serca widzimy kadzidło oraz papirus, a w nutach bazy, między innymi, promienieje mirra. I gdybym tego wpierw nie przeczytała, pewnie nie spotkałabym się z tak wielkim zawodem...do tego dochodzi chwyt reklamowy z afrodyzjakiem, 'magicznym eliksirem' [swoją drogą, ten wabik jest tak często stosowany, że nawet nie warto nań zwracać uwagi]


Prawda jest taka, że Timbuktu w pierwszych nutach pachnie... jakoś tak... 'lekarsko'. Pachnie ziołowym syropem z suchym pieprzem. Nie ma żadnego mango. Jagody są, ale suszone i wymieszane, z jakże podobnymi z wyglądu, ziarnami pieprzu. Kardamon też jest , ale  'bez wigoru'. Nie rozgrzewający, a suchy, zwietrzały.


W rozwinięciu czuć gorzkawe kadzidło z mirrą. Nie świetlistą. W połączeniu z kadzidłem i pieprzem zdającą się być ciężką i ponurą . Pojawia się również wetiwer i drzewno-ziołowa nuta. Papirus i wetiwer, jak mniemam. Jednak spodziewałam się czegoś innego. Bardziej egzotycznego. A to co do mnie dociera to zeschła zieleń. Sucha, łamliwa, nadpalona.
Kadzidło w Timbuktu jest szare, ale nie spalone. Nie czuć wędzarnianego odorku [tylko tego jeszcze brakowało...], a mimo to dym jest nieprzyjemny, duszący. Przesycony pieprzną goryczką, zasłaniający pole widzenia.


Trzecia faza jest podobna do drugiej, lecz pozbawiona części nut. Głównie czuć gorzkawe kadzidło, drewno, wetiwer i specyficzny, ziołowy posmak. 


Timbuktu miało być 'eliksirem miłości'. Sposobem na zdobycie i utrzymanie przy sobie kochanka. A mi  kojarzy się z ulotnością i przemijaniem. Z czymś, co kiedyś było pełne życia, a teraz oddycha z trudem.


Inną sugestią podpowiedzianą przez markę były podróże i Afryka. Jeśli chodzi o podróż- to nie w sensie dosłownym. Bardziej jako rozżaloną wędrówkę starca, do lat młodzieńczych. Porównywanie czasów, gdy świat stał przed nim otworem, z obecną niemocą.
Jeśli chodzi o Afrykę , to wszelkie skojarzenia będą trochę 'na siłę'. Jest suchość, lecz nie ma w Timbuktu żaru, który odparowuje soki. Jest chłód, który życie może odbierać. Dlatego, z 'czarnym lądem', jego zwyczajami, rytuałami, czy tańcami, nie potrafię tej 'pozycji' L'artisan'a skojarzyć. Być może znam zbyt mało rytuałów i  zwyczajów. Jednak myślę, że przeciętny odbiorca czytając opis zapachu, oczekuje innej Afryki, niż ta, którą w Timbuktu dostanie.


Mimo że Timbuktu nie podoba mi się [i czuję się zawiedziona :P ], ciekawa wydaje mi się różnorodność nut. W perfumach da się wyczuć mozaikę wielu składników. Przy czym gra poszczególnych komponentów jest wyjątkowo interesująca- np. pieprz: w pierwszej fazie był osobnym bytem. Był jak suche ziarna, które można było wyodrębnić.Dotknąć. Natomiast w drugiej fazie ziarna rozprysły się pyłem i podniosły w górę, wraz z kadzidłem.
 Albo papirus wrastający w wetiwer-na pierwszy rzut oka/nosa, rośliny zrosły się tak, że zdają się być jednością. Jednak po czasie da się wyodrębnić każdą z nich.
Dlatego, mimo że Timbuktu używać nie mam zamiaru, testowałam je wielokrotnie. Za każdym razem wąchając z zaciekawieniem.


Opakowanie- flakon typowy dla marki.


Trwałość- średnia. Za tą cenę oczekiwałabym czegoś więcej.


Gdzie pasuje- zapach na co dzień. Na nieupalne dni.


Komu pasuje-unisex.


Gdzie można kupić- zapach dostępny w perfumerii Missala [Quality] w cenie 385 pln za 100ml [ w tej chwili niedostępny w tej pojemności] oraz 285 pln za 50ml.


Nuty zapachowe: 
nuta głowy: mango, jagody, różowy pieprz, kardamon. 
nuta serca: kwiat karunde, drewno papirusa, kadzidło 
nuta bazy: mirra, wetiwer, paczula, benzoin. 



Ilustracje:
1)  http://monqy88.deviantart.com/
2) http://laurencatherine.deviantart.com
3) http://jarling-art.deviantart.com
4) http://moroka323.deviantart.com/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz