poniedziałek, 27 grudnia 2010

Penhaligon's - Amaranthine

Świąteczne obżarstwo i mnogość jadalnych zapachów sprawiły, że zapragnęłam czegoś, co zupełnie z jedzeniem nie będzie mi się kojarzyło. Dlatego dziś 'przeprosiłam' Tuberose Criminalle Lutensa i pachnę  kwiatową morderczynią :) A poza kryminalistką [z szyi i dekoltu], z nadgarstka promieniuje zupełnie nie 'spożywcze' Amaranthine. I właśnie o tych perfumach dziś będzie mowa.


Amaranthine to stosunkowo młody zapach starej marki Penhaligon's. Zapach powstał w 2009 roku. Nazwa bezpośredni nawiązuje do 'amaranth'. Można to interpretować jako nawiązanie do pięknego, głębokiego odcienia czerwieni, lub do kwiatu o podobnym odcieniu. Jako, że perfumy Penhaligon's są wyraźnie kwiatowe, obstawiałabym drugą interpretacje. Sama marka reklamuje zapach jako kompozycję intymną, kwiatowo-orientalną.


I rzeczywiście Penhaligon's w opisie zapachu jest dość uczciwe. Bo powąchawszy, nie da się ukryć, że perfumy niosą  egzotyczną woń roślin [różnych ich części] ;).


Otwarcie  czaruje aromatem mocno kwiatowym. Nuty splatają się w taki sposób,że przed oczami staje mi jeden, wielki, kwiatowy kielich. Dorodny, o niespotykanej urodzie, z dużym, żółtym słupkiem w centrum . Czuć również zapach 'ciemnej zieleni'. W pełni rozwiniętych, skórzastych, grubych liści. To tworzy pełen obraz dziwnego, niespotykanego kwiatu wabiącego słodkawym, miłym zapachem. Pojawia się również nutka niedojrzałego banana :)
W drugiej fazie zapach dalej pozostaje 'wymieszany'. Czuć kwiaty...mieszankę zapachu różnych płatków, które nakładają się na siebie tak, że trudno odróżnić poszczególne gatunki. Tylko słodkie ylang-ylang jest na tyle charakterystyczne, że pozostawia resztę kwiatów anonimowymi. Tylko ono odbija wyraźny ślad w Amaranthie, nadając całości piękną , naturalną słodycz.
 Reszta kwiatów za to ciekawie 'wiruje'. Wąchając nadgarstek raz mocniej wyczuwam jaśmin, raz frezję, potem neroli...i tak w kółko. Amaranthine zdaje się lśnić różnymi, kwiatowymi 'odcieniami' niczym opal w słońcu.


Po pewnym czasie wśród nut da się wyczuć również wanilię i tonkę. Czyli zapach wysładza się jeszcze bardziej. Staje się dość przytulny, ale nie przestaje być kompozycją kwiatową.


Im bardziej zapach się ulatnia, tym mniej kwiatów zostaje na mojej skórze. Coraz wyraźniejsza staje się słodka, otulająca baza utkana z wanilii , piżma i sandałowca. Dalej czuć odrobinę kwiatów, ale już słabiutko.
Amaranthine podoba mi się, ale nie na tyle,żebym zainwestowała w flakon. Przede wszystkim jest na mnie raczej nietrwałe. Wydaje mi się, że zapach kwiatów ulatnia się zbyt szybo, zostawiając na mojej skórze otulającą, ciepło, słodką bazę z niewielką domieszką kwiecia. A przecież nie o to tu chodziło. Penhaligon's ma w swojej ofercie wspaniałe zapachy kwiatowe, które są 'kwiatowe' od początku do końca.  I tego spodziewałam się po Amaranthine.


Opakowanie-  prześliczna karafka ze srebrną kokardką i nazwą nadrukowaną na flakonie [elegancką, misterną czcionką].


Trwałość- kiepska. Trzyma na mnie parę godzin, ale już po 2 godzinach zapach 'wlecze' się blisko skóry.


Gdzie i kiedy pasuje- dobry zapach na wiosnę i lato. Jako zapach dzienny.


Komu pasuje- zapach damski


Gdzie można kupić- w Polsce perfumy dostępne w perfumerii Missala w cenie:
470 pln za 100ml
360 pln za 50ml
7 pln próbka
Za granicą dostępne m.in na stronie producenta i czasami na strawberrynet.


Nuty zapachowe:
nuta głowy: frezja, liść bananowca, kolendra, kardamon
nuta serca: egipski jaśmin, ylang - ylang, goździk, kwiat pomarańczy, goździki, róża 
nuta bazy: piżmo, drzewo sandałowe, herbata, tonka, wanilia, skondensowane mleko



Ilustracje:
1) http://aquq001.deviantart.com/


2) http://delicieux-fraise.deviantart.com/


3) http://chrizzz6.deviantart.com/


4) http://spookymeggie.deviantart.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz