piątek, 19 marca 2010

Serge Lutens - Tubereuse Criminelle


Od czasu, gdy poznałam 'niegroźną' tuberozę Killian'a i dwubiegunową kompozycję Etat Libre d'Orange, mniej lękam się tego intensywnie pachnącego kwiecia. Tyle,że tym razem nazwa 'zapowiadała',że jest się czego bać.
Tubereuse Criminalle straszy nazwą na tyle, że nie wiedziałam czy spodziewać się ogromnej ilości wściekłej, męczącej tuberozy, czy raczej zapachu z 'ciemną' nutką-trochę mrocznego i tajemniczo słodkiego.
Wpisuję TC raczej w drugi 'nurt' [no-z tym 'mrokiem' nie przesadzajmy ;)] . Pisząc to jednak ręka mi trochę drży, ponieważ ciężko jest odmówić kompozycji siły rażenia w pierwszej fazie zapachu, a i z klimatem 'noir' jest raczej słabo.

Zaraz po aplikacji Tubereuse Criminalle jest, jak na tuberozę przystało, ciężkie, słodkie i intensywne . Z siłą przewyższającą zwykłego kryminalistę oszołamia tuberozą dodatkowo 'obciążoną' niewiele lżejszym jaśminem :) Cóż-chyba wszystko inne po prostu 'wysiada' przy tuberozie, dlatego dano jej godnego przeciwnika :) I trzeba przyznać,że duet tych dwóch białych kwiatków potrafi być 'mocny'.

Na szczęście dosyć szybko kompozycja łagodnieje. Dalej nutą przewodnią jest 'imienniczka' perfum i ciągle w tle pobrzmiewa jaśmin. A wtórują im , znacznie ciszej, hiacynt i piżmo. Pozostałe składniki tej słodkiej mikstury pozostają w uśpieniu.
Co ciekawe, mimo że tuberoza porządnie straciła na sile, jaśmin ciągle pozostaje o krok za nią. Choć sam potrafi być ciężki i zabójczy jak kowadło w filmach animowanych,a do tego niezmordowany jak Jason z 'Piątku 13stego', to tym razem trzyma się krok z tyłu za naszą 'kryminalistką'. I dobrze, bo co jakiś czas daje o sobie znać ta postać jaśminu, która sprawiła,że już nigdy więcej nie chcę pachnieć A La Nuit.
Nie wiem czy tylko na mojej skórze, czy innym się to może tak nie kojarzy ,ale zapach jaśminu przybiera czasami dla mnie 'fekalną' nutkę. I tu też to czuję! Nie przy każdej aplikacji, i nie przez cały czas, ale czasami się pojawia. I gdyby to jaśmin grał w tej kompozycji pierwsze skrzypce, to pewnie poprzestałabym na jednym teście.

Inna dziwna nutka , która co jakiś czas pojawia się w TC, to zapach gumy. Takiej świeżej, czarnej, syntetycznej, niepalonej. Daje to całkiem ciekawy efekt i żałuję, że czuć to tylko czasami.

W trzeciej fazie kompozycja staje się łagodnie kwiatowa. W tle spokojnie układa się piżmo i leniwie snuje wanilia. Zapach jest ciepły, promienisty i dalej dosyć oryginalny[tzn. nic szczególnie wymyślnego,ale na mnie większość kwiatowych kompozycji w trzeciej fazie jest totalnie nijaka].


Tubereuse Criminelle to ładna kompozycja-zapach jest ciepły, intensywny,lecz nie zwalający z nóg. Wydaje mi się ,że najlepiej pasuje do pewnej siebie, przebojowej kobiety, która odważnie pnie się po szczeblach drabiny kariery,ale pozostaje przy tym istotą ciepłą i optymistyczną [czyli jak harpia, to tylko uśmiechnięta :D].
Wydaje mi się,że TC nie komponowałoby się dobrze z chłodnym typem urody, ani zwiewną, delikatną budową ciała.

Na pewno nie wpiszę Tubereuse Criminelle na listę swoich ulubionych zapachów, ale raz na jakiś czas może się nią skropię. Chyba,że jaśmin będzie śmierdział częściej niż raz na trzy aplikację, bo w tym przypadku nie opłaca się ryzykować :)

Opakowanie- piękny lutens'owy dzwoniec.

Trwałość- jak na Lutens'a niespecjalna. Tak ze 4 godziny zapach pozostaje intensywny.

Gdzie pasuje- zapach raczej wieczorowy, choć poza porą upałów nie powinien razić w ciągu dnia. Szczególnie ,że po pierwszej fazie już nie jest 'mocny'.

Komu pasuje- zapach damski. Wydaje mi się ,że spodoba się tylko tym paniom, które lubią zarówno tuberozę, jak i jaśmin.

Nuty zapachowe:
tuberoza, jaśmin, hiacynt, gorzka pomarańcza, gałka muszkatołowa, styraks, goździk, piżmo, wanilia

Ilustracje:
-Marylin Monroe.
How do I measure up by Peter Dribben

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz