środa, 2 grudnia 2009

Histoires de Parfums - 1740 Markiz de Sade






















'Pióro me – powiadają – jest zbyt nieoględne; ubieram występek w rysy zbyt odrażające. Chcecie wiedzieć dlaczego? Nie chcę po prostu nakłaniać do miłowania występku! Nie mam bynajmniej zamiaru przekonywać kobiet wzorem Crebillona czy Dorata, że winny kochać tych, którzy je zwodzą; przeciwnie, pragnę, aby czuły do nich wstręt, jedyny to sposób, by chronić je przed losem ofiary. Aby osiągnąć ten cel uczyniłem tych spośród bohaterów mojej powieści, którzy wybrali drogę występku, tak odrażającymi, że z pewnością nie wzbudzą w nikim ani współczucia, ani miłości. Właśnie dlatego, śmiem twierdzić, jestem bardziej budujący od pisarzy, którzy
uznają za dopuszczalne upiększanie występku. Niebezpieczne dzieła tych autorów przypominają amerykańskie owoce, które pod wspaniałymi kształtami kryją truciznę... '
[de Sade]


Markiz de Sade mnie fascynuje. Zarówno jako postać jak i w wydaniu 'z atomizerem'. Rzadko zdarza się człowiek tak bezpośredni, by niezważając na uczucia i opinie innych, szorstko, twardo mówił to, co myśli. Prowokacja? Być może, choć w zapachu Histoires de Parfums 'przedstawiono go' jako kogoś ,kto 'twardo twierdzi',a nie 'prowokacyjnie kokietuje'. Pominięto w perfumach rozwiązłość,ale zostawiono męskość [Libertyn V.Westwood to przy 'nim' kastrat :P].

Prolog zapachu jest intensywny. Mocno przyprawiony, z nutą ciemnego, twardego drewna. Do tego jest w nim coś 'nieczystego' . Żaden pot, czy inna wydzielina,a szorstkość. Coś trącego, osadzającego się na skórze.

W dalszych fazach, zapach pozostaje aromatyczny i mocno drzewny. Przyprawy już nie trą, a 'dodają smaczku'. Do tego wybija się szlachetna skórzana nuta i coś zwierzęcego. Wydaje mi się ,że czuję gdzieś w tle ambrę, choć w 'spisie treści' jej nie ma. Ale na pewno pojawia się paczula. niepiwniczna, mętna i nadająca zapachowi 'mroczności'.
Jest też labdanum, które bardzo lubię w perfumach. Tu czuję je wyraźnie i mocno. Jego ślad, razem z paczulą, odrobiną wanilii i nutami drzewnymi, zostaje na mnie prawie do 'ostatniego zdania'.


Bardzo podoba mi się nastrój zapachu. Jest w pewien sposób mroczny. To nie zatęchła krypta , czy zawilgotniała piwnica. Nie wieje też chłodem zamkowych murów, a i tak autor zapachu potrafił stworzyć wizję ciemności. Tyle, że nie chłodnej i przeszywającą dreszczami,a wrażenie ciemnego pokoju. Ciepłego, oświetlonego tylko w małym stopniu ogniem z kominka. Dookoła źródła ciepła roznosi się stłumione światło,ale reszta komnaty pozostaje ukryta dla oczu.
A, jak wiadomo, gdy zmysł wzroku staje się niepotrzebny, wyostrzają się pozostałe. I tak można wyczuć intensywny zapach starego, drewnianego biurka, przy którym ,być może słynny libertyn pisywał swoje gorszące dzieła, kurz zalegający na pułkach i obite w skórę tomiska.

Z filmowych 'interpretacji' markiza, zapach najbardziej przypomina mi postać z filmu 'Zatrute pióro' P. Kaufmana. De Sade jest w nim człowiekiem jednocześnie twardym i pełnym słabości. Takim, który potrafi urzec i budzić odrazę [do tego bezczelnie się tym nie przejmuje]. Jest trudny do 'złamania'. Jest kimś , kto mimo zamknięcia, odizolowania go, przełamuje bariery i 'robi swoje'. No i mimo,że na pierwszy rzut oka, ciężko go nazwać człowiekiem urodziwym, to ma w sobie coś pociągającego. Interesującego. Skłaniającego do poddania mu się.












Do tego, co do 'nieczystości' zapachu narzuca mi się 'fekalna' scena z filmu [oczywiście nie chodzi o woń,a sam fakt 'nieczystości' :P] :) Nie będę zdradzać , więcej bo może ktoś planuje ten film obejrzeć [a serdecznie polecam. Bardzo mi się podobał].
Zresztą 'Nie ma żadnej proporcji między tym, co dotyka nas, a tym co dotyka innych. Pierwsze poznajemy fizycznie, drugie odnosi się do nas tylko moralnie, a doznania moralne są zawsze zwodnicze; nie ma prawdy poza wrażeniami fizycznymi...' [de Sade]. Dlatego proponuję własnymi zmysłami poznać zarówno zapach, jak i film :)

Opakowanie- flakon prosty. Bez udziwnień.

Trwałość- bardzo dobra. Spokojnie trzyma się na mnie 12 godzin.

Komu pasuje-perfumy mają w sobie wyraźny męski pierwiastek. Ale jak wiadomo - baby lubią sięgać i po męskie 'gadżety' :D

Nuty zapachowe:
nuta głowy : bergamotka, davana sensualis [nie wiem co to :P]
nuta serca: paczula, koleandra, kardamon
nuta bazy: cedr, elemi, skóra, labdanum,brzoza,wanilia, nieśmiertelnik

Ilustracje:
Kadr z filmu 'Zatrute pióro'
oraz z Deviantarta. Autorzy:
ShardGlass
arkoniel
NothingsNew

2 komentarze:

  1. właśnie trafiło do mnie 5 ml i umarłem, chcę cały flakon!!! tylko mam problem, bo wciągnęło mnie też z całkiem innej beczki Bois d'Iris i nie umiem wybrać:) ale Markiz chyba zimowo przeważy (tylko minus jest jeden - polskie ceny)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem "babą" , ale zakochałam się w tym zapachu i wiem,że przez to zbankrutuję, bo niedługo dostanę większą ilość :)

    OdpowiedzUsuń