środa, 16 września 2009

Serge Lutens - Rousse


W perfumeryjnym świecie cynamon można spotkać w tysiącach wydań. W cynamonowych cudach można wybierać i przebierać. Tyle,że najczęściej znajdują coś dla siebie wielbiciele perfumowych słodyczy, zapachów 'jadalnych' i amatorzy herbaty. Szlachetna i elegancka wersja rdzawej przyprawy to przyjemna odmiana. Ciężko ją zauważyć wśród gorących szarlotek [np. Demeter-Cinnamon Bun], ogłuszających słodkości z dużą ilością wanilii [np. L de Lolita] czy rozgrzewających naparów [np. Etro-Masse de Minuit],ale na pewno warto przynajmniej spróbować.

Rousse pokazuje prawdziwą naturę cynamonu. Jeśli ktoś kiedyś spróbował jak smakuje sama przyprawa,lub olejek cynamonowy, to wie ,że słodki zapach jest przykrywką dla goryczy. I taki jest cynamon według Lutensa-niejadalny, niesmaczny,ale wyjątkowo szlachetny i aromatyczny.

Otwarcie zapachu niezbyt mi się podobało. Było zbyt cierpkie. Ale gdy chwilę odczekałam, poczułam najbardziej wyrafinowaną wersję 'rdzawego pyłku', z jaką miałam do czynienia. Na początku czuć sypki, trochę zbrylony cynamon wymieszany z gorzkawymi goździkami. Zapach jest szorstki, stanowczy i 'ciemny'. Ciepły,ale nie gorący. Lekko drażniący.

Z czasem wyłaniają się nuty drzewne. Drewno jest ciemne, sękate i szlachetne. Chwilami czuć lekkie zawirowania waniliowej słodyczy. Na tyle subtelne ,że słodycz nie jest oczywista, jednostajna, czy przytłaczająca.

Gdy zapach zaczyna gasnąć, intensywniejsze na tle innych nut staje się drewno [m.in. mahoń] i ambra.

Rousse jest poważne,nieco smutne. Ma 'klasę' i elegancję ,ale tak na prawdę skrywa w sobie pożądanie i pasję. Trzeba to tylko zauważyć.

Nie pokochałam tego zapachu od pierwszego 'niuchnięcia'. Po pierwszym teście stwierdziłam,że to 'nic ciekawego',a mimo to jakoś mnie do niego ciągnęło. I testowałam próbując zrozumieć , co ja w nim widzę. I chyba dalej nie wiem. Na pewno Rousse jest wyjątkowe na tle innych 'cynamonów'. Ma inny nastrój, poważniejsza naturę. Na pierwszy rzut oka/nosa nie zachwyca,ale ma w sobie coś intrygującego.

Opakowanie-proste, klasyczne

Trwałość-dobra,ale bez zachwytu

Gdzie pasuje-na jesienne i zimowe wieczory-nadaje się zarówno jako towarzysz na wystawne przyjęcie, jak i chwilę melancholijnej zadumy we własnym domu. Nie polecam się na żadne dyskoteki, 'dzikie harce' na parkiecie itp. To zbyt szlachetny zapach do krótkiej spódniczki , czy jaskrawej bluzki.

Komu pasuje-kojarzy mi się z elegancką, klasycznie ubraną kobietą. Albo klasycznie nieubraną :)

Nuty zapachowe:
nuta głowy: mandarynka, cynamon, cedr
nuta serca: cynamon, goździki, fiołek, szlachetne drzewa (drzewo sandałowe, mahoń)
nuta bazy: ambra, wanilia, nuty balsamiczne


wykorzystane zdjęcie:
Jemapellenicoletty [Devianart]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz