wtorek, 24 lutego 2009

L'Occitane - Eau d'Iparie


Od pierwszej chwili od mojej skóry zaczyna buchać ciepło-złote, jasne, poprawiające nastrój. Mimo ,że w składzie nie ma żadnych cytrusów, na początku czuję kwaskową, cytrusową nutkę , do której dość szybko dochodzi pieprz ,a za nim róża. Nie jest to róża nachalna, jak z olejku-tym razem pojawia się tylko jako delikatny, jeszcze nie do końca rozwinięty kwiat. No i wyłania się piękna mirra. Szlachetna i władcza. Dominująca. Z czasem zaczyna przeplatać się z delikatnym kadzidłem. Kadzidłem mało uduchowionym...raczej zapalonym dla przyjemności.

Zapach kojarzy mi się z haremem :) Z bogactwem , lenistwem i beztroską. Z miejscem gdzie kobiety noszą tiulowe, kolorowe, przejrzyste ubrania ozdobione złotem i szlachetnymi kamieniami i całe dnie spędzają na słodkim lenistwie i zabawie [poza nielicznymi 'obowiązkami' :P]. Wszędzie czuć albo palone kadzidła,albo dym z sziszy ...

Jest ciepło. Przez okna wpada żar pustyni, od czasu do czasu przepędzany przez pustynny wiatr. Mimo to nie jest gorąco-w komnacie jest to co najcenniejsze na pustyni-woda. Chłodny strumień pozwala kochankom schłodzić ciała.

Tak jest z Eau d'Iparie-jest bardzo dobrze wyważona. Jednocześnie ciepła,rozgrzewająca,ale świeża i niedusząca. Jeden z moich faworytów na lato, bo pięknie się układa na rozgrzanej słońcem skórze.

Opakowanie-jakoś średnio mi się podoba.

Trwałość-
na mnie porażająca. Prawie jak Lolity. Użyłam ok. północy ,a następnego dnia ok. 14 dalej czuję je trochę na ręce. [mimo,że przed snem wydawało mi się,że już go nie ma...nos musiał się szybko przyzwyczaić].

Gdzie pasuje-
kojarzy mi się najbardziej z latem. Ale wpuścić trochę lata zimą też można ;)

Komu pasuje- jakoś bardziej kojarzy mi się z blondynkami, niż z brunetkami.

Nuty zapachowe:

nuta głowy: pieprz peruwiański, róża

nuta serca: paczuli, labdanum

nuta bazy: mirra, kadzidło, wanilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz