środa, 30 maja 2012

Serge Lutens - Encens et Lavande

Lawendę ostatnio mocno pokochałam i namiętnie testuję. To druga moja Lutensowa lawenda po Gris Clair. GC zostawiłam sobie 'na potem', bo jest bardziej skomplikowane i mniej dosłowne niż Encens et Lavande,ale na pewno wkrótce recenzja się pojawi.

EeL też nie jest 'dosłownie ',ale w nieco innym znaczeniu. Jestem kolejną osobą , która musi autorowi zarzucić pewne przekłamie w nazwie , albo grube niedbalstwo, bo kadzidła chyba zapomniano 'dodać'. Gris Clair jest dużo, dużo bardziej kadzidlane.

A gdyby nie nazwa, na której ktoś , biorący ten nietani flakonik w ciemno może 'się nadziać', to byłoby super. Bo sam zapach jest dla mnie świetny i wydaje mi się ,że większość miłośników lawendy byłaby nim zachwycona.

Co prawda zostało mi jeszcze sporo 'fioletowych' cudeniek do przetestowania,ale na razie Encens de Lavande dałabym najwyższą notę. Jest dokładnie tym, czego po lawendowych perfumach się spodziewam-zapachem żywym, lawendowym, trwałym.


W sumie perfumy niewiele ewoluują. Zabrakło tej kadzidlanej fazy :) Przez cały czas czuję żywe, cierpkie i chłodne kwiaty lawendy. Dosłownie zanurzam się w nich. Nie ma żadnej nuty, która zaburzałaby odbiór zapachu i obraz niekończących się, fioletowych pól nieskąpanych w jasnym , ciepłym, wiosennym słońcu.
Chwilami, w drugiej fazie prześwituje szałwia, która nadaje zapachowi lekko ziołowego posmaku. Przez to jest jeszcze ciekawiej, choć dalej nieskomplikowanie.

Różnica między poszczególnymi fazami polega na intensywności[ oczywiście :P] i cierpkości kwiatów. Na początku lawenda jest aż gryząca, potem dalej cierpka,ale mniej. No i bardziej ziołowa. Ostatnia faza to kwiaty delikatniejsze. Jakby zerwane i powieszone do suszenia. Jeszcze żywe,ale soki nie płyną już w nich tak wartko.

Encens et Lavande jest zapachem prostym i nieskomplikowanym. Czystym, prawie jednonutowym. Lawenda nie jest 'zbrudzona' dodatkowymi 'udziwnieniami'. Nie pachnie jak susz ukryty gdzieś w szafie,ale jak żywe kwiaty.

Gdybym miała zdecydować się na 'moją lawendę', miałabym kłopot. Z jednej strony bardzo podoba mi się czyste, krystaliczne Encens et Lavande,a z drugiej intryguje mnie nieco omszały chłód Gris Clair. Przez moją silną-słabą wolę [słabą , bo nie potrafię odmówić charakternym perfumom, gdy proszą 'kup mnie',a silną , bo będą moje choćbym miała zbankrutować :P] chyba jestem skazana na zakup co najmniej odlewek obu zapachów [właściwie GC już mam ,ale wiem,że będzie dla mnie za mało :P]


Opakowanie- perfumy dostępne niestety tylko w pięknym i drogim dzwońcu

Trwałość- bardzo dobra. Chyba trochę gorsza niż Gris Clair, ale GC ,to na mnie prawdziwy 'killer' :)

Gdzie pasuje- zapach kojarzy mi się z wiosną :) Najmniej widzi mi się zimą.

Komu pasuje- unisex

Nuty zapachowe:
lawenda, szałwia, kadzidło, ambra.
Ilustracje by:WishmasterAlchemistbada
spinDASH

czwartek, 26 maja 2011

Naomi Campbell - Wild Pearl

Wild Pearl to nowy zapach Naomi Campbell. Kompozycja kwiatowo-owocowa z przewodnim hasłem 'Just Beautiful', czyli już jest oczywiste, że perfumy mają uderzać w poczucie piękna 'ogółu'.
Szczerze powiedziawszy, zapach jest pozywywnym zaskoczeniem. Myślałam, że to kolajny totalny ulep bez 'własnego zdania',a jednak pojawiło się coś ciekawego [w postaci arbuza :P]

I  z tym, że zapach jest ładny nie mogę się niezgodzić. Rzeczywiście jest przyjemny, choć dla mnie bez czegoś 'uderzającego'. Przykłówającego oczy i nosy :D . Aromat trochę przypomina mi 'Cesarzową' D&G promowaną właśnie przez Naomi.

Preludium zapachu jest mocno owocowe. Brzoskwiniowe, z wyraźną nutą arbuza, który sprawia,że otwarcie jest żywe i świeże. To moja ulubiona faza zapachu- soczysta, słodkawa, intensywna.


Potem zapach staje się słodszy i gęsty. Traci świeżość, lecz staje się bardziej kobiecy. Czuć fiołka [jaśmin, o dziwo, nie jest na mnie intensywny. Tak jakby spajał się z fiołkiem w jedną, kwiatową nutę], brzoskwinie i kremową wanilię. Wszystko w 'rozsądnych'  ilościach [choć jak dla mnie mogłoby być mniej wanilii :P].
Z upływem czasu do wanilii dochodzi piżmo. I wspólnie zagęszczają 'dziką perłę'.

Na tym etapie zapach jest bardzo kobiecy. Dojrzały, gęsty, łączący kwiaty i owoce ze słodką ciężkością. Wąchając nadgarstek mam wrażenie, że 'to już było', ale myślę, że producentom nie chodziło o stworzenie perfum, które by 'zadzwiały'. Wild Peral miało być zapachem kobiecym, przyjemnym i dobrze się kojarzącym. I te kryteria spełnia.

Trzecia faza jest miękka i słodka. Po kwiatach i owocach został tylko cień, a to co materializuje się na mojej skórze to waniliowo-piżmowa baza z miłą, drzewną nutką.  
Całość jest gęsta i nieprzejrzysta. Osłazająca, otulająca skórę.

Jeśli chodzi o adekwatność zapachu do nazwy to z 'pearl' mogę się zgodzić. Z 'wild' niezabardzo :P
Pearl mi pasuje ze względu na gęstość zapachu. Mam wrażenie, że kompozycja jest mocno skondensowana, nieorzestrzenna, nieprzejrzsta. I, dzięki wanilii z piżmem, mlecznobiała [im bliżej trzeciej fazy, tym bardziej].
Natomiast dzikości w tej propozycji Naomi jest niewiele. Wild Pearl to kompozycja dla 'bezpiecznej' uwodzicielki. Jednocześnie na tyle ciężka, żeby odurzać i na tyle bezpieczna, żeby nie 'pozbawiać zmysłów' :P

Opakowanie-  wysokie, spiczaste. Kształy taki sam jak w przypadku 'klasycznej' Naomi Campbell EDT. Kolory dopasowane do nazwy- biały flakon z perłoworóżową 'nasadką'. Podoba mi się, choć ciężko mi się pozbyć skojarzeń z dildo z pewnego filmu [nie...o dziwo nie mam na myśli żanego porno :P ]

Trwałość- bardzo dobra. Niewiele 'perfum gwiazd' trzyma się mnie tak dobrze.

Gdzie i kiedy pasuje- latem i wiosną to zapach na wieczór. Zimą i jesienią pasuje na dzień.
Jeśli chodzi o okazje jest dość uniwersalny, ale kojarzmi mi się raczej romantycznie.

Komu pasuje- zapach damski.

Nuty zapachowe:
nutta głowy: arbuz, brzoskwinia, jabłoń.
nuta serca: biały fiołek, jaśmin, różowy pieprz.
nuta bazy: piżmo, drewno cedrowe, wanilia.

Ilustracje:
1) http://www.zerochan.net/375653
2) http://www.zerochan.net/247686#full
3) z oficjalnej kampanii zapachu.

sobota, 14 maja 2011

Carla Fracci EDP

Kompozycja Carla Fracci EDP to jeden z tych zapachów, do których zabierałam się jak pies do jeża. Próbkę ciągałam ze sobą na każdy wyjazd i zawsze znalazło się coś ciekawszego do poznania. Wiedziałam, że to typowo kwiatowa kompozycja i przeczuwałam ,że zupełnie mnie nie zainteresuje. Obawiałam się spotkania z jednym ze swoich najgorszych, perfumowych wrogów- z jaśminem. I do niedawna dezerterowałam :P Tym bardziej, że pozostałe składniki również nie należą do moich ulubionych- patrząc na nuty mogłam mieć tylko złe przeczucia: trio jaśmin+tuberoza+lilia potrafi rozłupać czaszkę przy odpowiedniej mocy, piżmo może ubić tonę mydlanej piany, a frezja jechać zepsutą wodą wazonową. Nie spodziewałam się ,że z tego zestawu da się uwić całkiem przyjemną kompozycję. Carla Fracci pokazała, że jednak się da.

Otwarcie zapachu jest kwiatowe i słodkawe. Wydaje mi się, że czuję konwalie [bez zieleni], ale skoro nie ma ich w składzie, to pewnie inne kwiaty składają się na podobny aromat- delikatny, dziewczęcy, łagodny. Bukiet dosładza ylang-ylang i tuberoza. Tym razem niezbyt ciężkie, użyte w niewielkiej ilości.
Następnie ujawnia się frezja- trochę 'przestana' ,ale nie szkaradna. Zresztą zostaje zdominowana dość szybko przez jaśmin i rozwijającą się tuberozę. Lilia dodaje kompozycji chłodu, ale nie czuć jej zbyt mocno. Na pewno nie jest migrenogenna [lilie w wazonie, to jedne z niewielu kwiatów, które mogą sprawić, że gorzej się czuję, gdy przebywam z nimi w pokoju].


Potem kwiaty mieszają się ze sobą tworząc bukiet dość jednolity. Wybija się głównie jaśmin [niespocony, niefekalny] i odrobina lilii]. W tle czuć miękką piżmową nutkę, po której czuć, że może mieć skłonności do 'mydlenia się'. Jednak na mojej skórze piżmo balansuje na granicy miękkości i 'mydła' nie przechylając się na pienistą stronę. Czyli do tej pory jest całkiem ładnie. Szczególnie jak na kompozycję o takim składzie.

W tej fazie zapach jest bardziej 'dorosły' niż przez pierwsze minuty. Tak jak na początku aromat wydawał mi się taki świeży, dziewczęcy i niewinny, tak teraz jest kobiecy, szlachetny i poważny. Dodatkowo druga faza jest zdecydowanie mniej słodka i nuty w niej dominujące kojarzą się jednoznacznie z perfumami eleganckimi, adresowanymi do kobiet po 30stce [nie chcę generalizować, ale wiadomo, że różne zapachy cieszą się różną popularnością wśród poszczególnych grup wiekowych].

Trzecia faza uderza w totalną klasykę-białe kwiaty z odrobiną piżma i sandałowca. Nieciekawe, ale na szczęście nie za ciężkie.

Carla Fracci EDP to zapach , który budzi pewien dystans. Kojarzy się z kobietą elegancką, dumną, pełną wdzięku. Nie świecącą nagim ciałem, nie zwracającą na siebie uwagi na siłę.

Opakowanie- nie widziałam flakonu 'na żywo' [mam próbkę]. Na zdjęciach wygląda przyzwoicie :P

Trwałość- dobra.

Gdzie i kiedy pasuje- zapach wiosenno-letni. Nadaje się i na dzień i na wieczór.

Komu pasuje- zapach damski.

Gdzie można kupić- w perfumerii Quality Missala. 50ml w cenie 335pln [w tej chwili nie ma na stanie] , 30ml za 245 pln. Dostępne są również 'czyste' perfumy [725 pln /30ml ] oraz zestaw: 30ml EDP+miniaturka+ balsam [245 pln]

Nuty zapachowe:
nuta głowy: tuberoza, ylang-ylang
nuta serca: frezja, jaśmin, lilia
nuta bazy: piżmo, głóg, drzewo sandałowe, wanilia 


Ilustracje by:
http://www.melaniedelon.com/

środa, 11 maja 2011

Hermes -Un Jardin Sur Le Toit






















Un Jardin Sur Le Toit  to perfumy inspirowane ogrodem na dachu budynku Hermes przy 24 Rue du Faubourg Saint - Honoré in Paris.
Jest to najnowszy 'ogródek' od Hermesa. Moim zdaniem niezbyt udany, ale pewnie tym, którzy lubią słodkawe, świeże kompozycje, spodoba się.

Otwarcie jest owocowo-zielone. Wyraźnie czuć nuty owocowe: rozwodnione jabłko, gruszkę. Do tego dochodzi lekka zieleń. Całość kojarzy mi się z zapachem pomelo - aromat wyraźnie owocowy, lekko słodki, ale nie mdły. Ta faza jest świeża i dosyć intensywna.

Potem zapach staje się nieco bardziej zielony, ale owoce dalej czuć . Nuty rozmywają się, splatają i ciężko sprecyzować je jednoznacznie. Niestety,tak jak w przypadku Ogródka Nilowego, Ogródek Dachowy jest na mnie jakby rozwodniony. Zapach trwa dość długo, ale całość sprawia wrażenie, wodnistej, rozcieńczonej. Być może w czasie upałów stanie się to zaletą, ale na dzień dzisiejszy odbieram  wspomniany efekt negatywnie.

Trzecia faza jest delikatna, odświeżająca, ale wymieszana. Niezbyt wyjątkowa.

Un Jardin Sur Le Toit nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Ze względu na nuty, perfumy są dość oryginalne jak na 'douglasową' propozycję, lecz na tym plusy się kończą. Trwałość zapachu nie powala, intensywność również. Gdybym miała uszeregować ogródki Hermesa od najlepszego do najgorszego, ten zająłby trzecią pozycję.

Opakowanie- jak w przypadku reszty ogródków- bardzo ładne. Kształt klasyczny, elegancki [ale niebanalny], o świeżej, wiosennej kolorystyce.

Trwałość- dobra.

Gdzie i kiedy pasuje- zapach typowo dzienny na sezon wiosenno-letni.

Komu pasuje- unisex.

Gdzie można kupić - zapach dostępny w perfumeriach Douglas, oraz sklepach internetowych. Dostępne pojemności-50 i 100 ml.

Nuty zapachowe: jabłko, gruszka, róża, zielona trawa, bazylia,rozmaryn, magnolia, nuty zielone kompostu.

Ilustracje:
1) http://vacuumslayer.deviantart.com/
2) http://sandara.deviantart.com/

środa, 27 kwietnia 2011

Kenzo - Tiger [ Tigre ]


Wielokrotnie już polowałam na tygrysa. I u Heeleya, i w 'Imperium' [ Fougere Bengale]. Za każdym razem swoje polowanie mogłam zaliczyć jako 'klapę'. Nigdy zwierzyna, którą schwytałam nie usatysfakcjonowała mnie. W przypadku Heeleya, Tygrys był apteczny, kamforowy. Zupełnie nie odpowiadający moim wyobrażeniom. W 'Bengale' natomiast liczyło się samo polowanie. Aura tropienia zwierza. Dodatkowo, ja w Fougere nie znalazłam nawet odcisku tygrysiej łapy :P

Jako ostatnią deskę tygrysiego ratunku potraktowałam kompozycję Kenzo. Dawno wycofaną, obecnie w dziwny sposób 'niszową' [ciężko dostępną, bo zapach wycofano, ale niektórzy wyprzedają resztki].

I tym razem jestem na 'tak', choć to tygrys trochę zbyt łagodny. Żadna dzika bestia, potwór, czy morderca. To raczej rozleniwiony, wielki kocur, wygrzewający się w słońcu. Wylegujący się z prawdziwą przyjemnością i głębokim, niskim, gardłowym pomrukiem. Czuć w nim miękkość długiego, ryżego włosia, łaskotanie wąsów. Pazury kocur jednak schował. Nie drapie, nie warczy, nie prycha. Zupełnie nie czuć niebezpiecznej dzikości.

Otwarcie zapachu jest ciepłe. Lekko cytrusowe, bergamotkowo-kumkwatowe, z miękką, głęboką nutą cynamonu. Przypomina mi trochę preludium Musc Ravageur w wersji Light - świeże, ożywcze, a z charakterem.

Rozwinięcie nie przynosi szczególnych niespodzianek. Jest miękkie, słodko-pikantne.
dalej czuć nuty cytrusowe. W wydaniu słodkim, soczystym. Przyprawione cynamonem. Ogólnie można powiedzieć,że perfumyrzeczywiście są tygrysie-rude, w ciemne paski ;)

Na pewno czuć coś 'w stylu' słodkiej pomarańczy. Z odrobiną kwitów [mocno wyczuwalne jest ylany-ylang] i dodatkiem cynamonu. 

Z czasem coraz wyraźniejsza staje się waniliowo-ambrowa baza. Ciepła, otulająca i gęsta. Przyjemna, roztaczająca wrażenie bezpieczeństwa i słodkiej przyjemności. 

Opakowanie- niezbyt mi się podoba. am flakon jest zwykły, prosty, a na jego szczycie mamy [moim zdaniem] trochę tandetnego tygrysa wśród liści. 

Trwałość- dobra

Gdzie i kiedy pasuje- dość uniwersalny. Pasuje na wieczory w sezonie wiosenno-letnim i dnie zimą i jesienią.

Komu pasuje- zapach damski. 

Gdzie można kupić- można szukać na Allegro. Czasami pojawiają się używane flakony i miniaturki tygrysa. Tyle, że zapach wycofano już tak dawno, że jeśli flakonik był źle przechowywany, to zapach mógł się 'popsuć'.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: kumkwat, pomarańcze, tangerynka
nuta serca: osmantus, ylang-ylang
nuta bazy: cynamon, ambra, wanilia.

Ilustracje:

czwartek, 21 kwietnia 2011

Niszowe nowości w naszych perfumeriach

Ostatnio zrobiłam sobie małe wakacje od pisania :) Wiadomo-święta, odwiedzanie znajomych, rodziny, porządki itp. :) O jakiegoś czasu nie miałam specjalnie czasu na pisanie. Mimo to przekazuję radosne wieści z naszych polskich, niszowych perfumerii i obiecuję pisać więcej ;)


Ale najpierw premiery:

Galilu:

W perfumerii Galilu możemy się wkrótce spodziwać nowych zapachów Perfumerie Generale ,Eau d'Italie oraz The Different Company.

Parfumerie Generale wprowadzi Praline de Santal [nuty: drewno sandałowe, heliotrop, drewno cedrowe, orzechy laskowe, drewno kaszmirowe] oraz Tonkamande [nuty: migdały, bób tonka, ambra, zboża, aldehydy].

Eau d'Italie planuje na pierwszą połowę maja wypuszczenie Jardin du Poete [w składzie m.in. pomarańcza, arcydzięgiel, grejpfrut, bazylia, nieśmiertelnik, czerwony pieprz, cyprys, wetiwer, piżmo].

Different Company natomiast wkrótce wprowadzi Pure Virgin [nuty: piżmo, aromat powietrza, kwiat lnu, biała róża, drewno cedrowe, Calisson (francuskie słodycze :)), masa migdałowa, cytrusy, melon, wafle].

Podejrzewam, że ostatni z wspomnianych zapachów trafi również do wybranych perfumerii sieci Douglas.


Missala:

Pojawiają się nowe zapachy marek Profumum i Montale:

Od Profumum: Battito d'Ali [kakao, kwiat pomarańczy, mirra, wanilia] oraz Arso[liście cedrowe, żywica sosnowa, skóra, kadzidło].

Od Montale: Dark Aoud, Moon Aoud i Full Incense [olibanum, labdanum, drzewo cedrowe, elemi, paczula]. Zapachy mają pojawić się w połowie maja.



W obu powyższych perfumeriach pojawi się również zapach Roberta Pigueta - Calypso. Kompozycja składa się z aromatów geranium, mandarynki, róży, irysa, paczuli, ambry i zamszu.


Horn&More:

Perfumeria poszerzy asortyment o nowy zapach Etat Libre d'Orange - Archives 69 [nuty:mandarynka, różowy pieprz, liście papryki, kadzidło, orchidea,śliwka, piżmo, paczula, benzoin, kamfora ] oraz część czerwonej serii Comme de Garcons: Sekwoia, Palisander i Papryka.

piątek, 15 kwietnia 2011

Zirh Ikon

... czyli: 'Czyżby następca Gucci pH?'.

Kolejny kadzidlany zapach, który musiałam poznać. I niestety tę propozycję odrzucę z mojego repertuaru. Zapowiadam to na początku, od razu. Stwierdziłam, że Ikon pachnie po prostu...mężczyzną :)

Od pierwszej fazy perfumy są kadzidlane. Dosyć ciężkie dla ducha- łączące w sobie kadzidlaną nutkę z ziołowymi, trochę aptecznymi akordami i ożywiającym imbirem. Całość określiłabym jako atrakcyjną i męską. Głęboką i surową.

Druga faza jest subtelniejsza. Męsko kadzidlana, z lekko ziołowym posmakiem i czymś, co jednoznacznie kojarzy mi się z Gucci pH. Ciężko powiedzieć, co to, ale to chyba to samo, co męczyło mnie przy Guciu w samolocie. Tylko w lżejszym, 'czystszym' wydaniu [pewnie wspominałam ,że nie mogę używać Gucia po tym, jak leciałam 'z nim' samolotem. Jakaś nuta strasznie męczyła mnie po wymieszaniu z zapachami innych pasażerów. Czułam się wręcz brudna :D].


W rozwinięciu czuć kadzidło , ostre goździki, odrobinkę imbiru, labdanum i coś o zielonym zabarwieniu :) Czuć tu głębię, która spoziera na mnie spod kadzidlanych oparów. Żywą nutę 'wystającą' spod popiołów.

Trzecia faza jest kadzidlano-drzewna. Nieco słodsza i miększa. Nie mniej atrakcyjna, niż dwie pozostałe, ponieważ łączy w sobie tajemniczość kadzidła z ciepłym, drzewnym tłem. W tej fazie Ikon jest bardziej otulający, mniej surowy, zachęcający do zbliżenia [nie...nie to mam na myśli :P].

Ogólnie: zapach jest ładny, ale mi jednoznacznie kojarzy się z mężczyzną. Dlatego Zirh Ikon pozostaje poza moim zasięgiem. Tak, jak niektóre męskie perfumy aż proszą mnie, żebym je 'ubrała', tak ten zapach patrzy surowo i  mówi 'jestem piękny i wspaniały, ale nie pasujemy do siebie'...dlatego Ikona polecę panom. I mogę wdychać go z męskiej szyi, lecz sama nie będę nosić :)


Opakowanie-prosty flakon kojarzący mi się z piersiówką.

Trwałość- średnia do dobrej :) W pewnej chwili Ikon staje się bliskoskórny i czuć go tylko z bardzo bliska.

Gdzie i kiedy pasuje- dla panów to zapach bardzo uniwersalny. Mogą nim sobie pachnieć od rana do wieczora. Wiosną, jesienią oraz zimą. Latem 'uważałabym' na upały, ale na wieczory i tak się nadaje;)
Dla pań, ewentualnie, polecałabym na co dzień [nie na specjalne okazje].

Komu pasuje- dla mnie, jak już wspominałam zapach jest bardzo męski.

Gdzie można kupić- w Sephorze i niektórych perfumeriach internetowych [na pewno merlin.pl i dolce.pl ]

Nuty zapachowe:
nuta głowy: kardamon, davany, imbir, cytryna
nuta serca: korzeń irysa i labdanum, czarny cynamon i goździk 
nuta bazy: kadzidło i paczula, drzewo cedrowe, wetiwer 




Ilustracje:
1) http://www.zerochan.net/491303
2) http://heise.deviantart.com/art/jipin-81404640?q=gallery%3Aheise%2F21738432&qo=94
3) http://heise.deviantart.com/art/At-your-services-145318071?q=gallery%3Aheise%2F21738432&qo=23